Powrót dziecka ze szkoły do domu związany jest ściśle z przepisami dotyczącymi samodzielnego poruszania się po drogach. Prawo o ruchu drogowym stanowi, że dziecko do 7 lat powinno znajdować się pod opieką osoby, która ma skończone minimum 10 lat. Zgodnie z przepisami uczeń, który ukończył 7 lat, może sam wracać ze szkoły do

• Pan, panie dyrektorze, na pewno skończył szkołę publiczną. W moich czasach innych nie było. Kończyłem SP nr 28 na LSM, potem chodziłem do Staszica. Bardzo miło to wspominam, głównie ze względu na towarzystwo. Do dziś utrzymuję kontakty z wieloma moimi kolegami. Ale swojego dziecka do szkoły publicznej bym dziś nie wysłał. • Dlaczego? Bo szkoła publiczna konserwuje złe nawyki polskiej szkoły. Publiczne gimnazjum to dziś miejsce, w której walczy się o to, by dzieci nie zrobiły sobie nawzajem krzywdy. W ogromnych szkolnych molochach, w zbyt dużych klasach, zbiera się dzieci, które przeżywają najbujniejszy okres dojrzewania. Poza tym to szkoły rejonowe, gdzie chodzą dzieci z bardzo różnych środowisk. • To źle? Nie chciałbym, by moje dziecko zetknęło się z dilerem narkotyków albo młodym rozbójnikiem, który pod szatnią przystawia mu nóż do szyi, żądając 2 zł. Niektórzy uważają, że warto dziecko skonfrontować z życiem w jego najgorszych postaciach. Ale pytanie, po co? Bo część dzieci później się już nigdy z takiego środowiska nie wyplącze. W państwowych szkołach nic się od moich czasów nie zmieniło: szkoła jest od tego, by zadać, nauczyciel, by coś pod tablicą wytłumaczył, a obowiązkiem ucznia jest zrozumieć i umieć, choćby nie rozumiał i nie umiał. Uczeń musi sobie więc radzić sam albo z pomocą korepetytorów. To tajemnica poliszynela, że w najbardziej renomowanych szkołach trzeba zapłacić za korepetycje. I jak się podsumuje korepetycje, dodatkowe lekcje języka obcego, to wychodzi suma czesnego w szkole niepublicznej. • Pana uczniowie nie chodzą na korepetycje? Też w części chodzą. Bo jest to jakiś model, jakaś tradycja. Chociaż walczymy z tym. • Walczycie? Przekonujemy, mówimy, że nie ma takiej potrzeby. Moja córka skończyła Paderewskiego i żadne korepetycje nie były jej potrzebne. Jestem przekonany, że dotyczy to wszystkich naszych uczniów. Poza skrajnymi przypadkami, gdy np. ktoś długo był chory i nie chodził do szkoły. Absolwenci naszego gimnazjum, którzy poszli do uznawanych za najlepsze liceów publicznych, mówią potem, że tracą to, czego nauczyli się w naszej szkole. Tu mieli 10 godzin tych lekcji języków obcych w tygodniu, w tym jedną z native speakerem. Żadna szkoła publiczna nie jest w stanie dać tyle. W związku z tym Lublin ma rekordową liczbę szkół językowych. • Inne grzechy szkół publicznych? Za duże klasy, za duży program, za mało godzin. I nauczyciele, których dyrektorzy muszą utrzymywać bez względu na efekty pracy. Nauczyciele są bardzo chronieni przez kartę nauczyciela. • W Padarewskim ta karta nie obowiązuje? Tylko w zakresie uprawnień urlopowych. Poza tym w kwestii zatrudniania i zwalniania nauczycieli mam pełną elastyczność. Dla mnie nauczyciel musi być efektywny, skuteczny, musi być dobrym wychowawcą. Nikt mnie nie zmusi, bym trzymał słabego nauczyciela. • Dużo CV Pan dostaje? Sporo. Nie mam porównania do innych szkół, ale mamy pełne segregatory podań o pracę. • Sam je Pan przegląda? Nie, pierwszą selekcję robi sekretariat. Ale CV to nie wszystko. Sprawdzamy przede wszystkim, jak nauczyciel radzi sobie w klasie. Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że szkolnictwo to rynek pracodawców. Dyrektor szkoły może przebierać w ofertach. Tym bardziej, że nauczyciele w szkołach publicznych czują się niedoceniani. I mimo ostatnich podwyżek, też najlepiej nie zarabiają. • W Pana szkole zarabiają lepiej? Podobnie jak w publicznej, choć mamy swój własny system wynagradzania. Nie uzależniamy pensji od stopnia awansu zawodowego. Do 40 proc. to dodatek motywacyjny, uzależniony od efektów pracy, zaangażowania w życie szkoły, czy w aktywność pozalekcyjną. I na wejście nauczyciel dostaje więcej. Jeśli zatrudniam młodego nauczyciela po studiach, to nie uważam, że przez rok powinienem go utrzymywać na głodowej pensji. • W ankiecie na waszej stronie internetowej 33 proc. uczniów stwierdza, że Paderewski nie przygotowuje do dorosłego życia. Czyli 67 proc. stwierdziło, że przygotowuje? A tak poważnie, to często zarzuca nam się, że nie zdarzamy uczniów z prawdziwym życiem. Mówi się, że są chowani pod szklanym kloszem. • A nie są? Dziecko mieszka na zamkniętym osiedlu, najpierw chodzi do prywatnego przedszkola, potem do prywatnych szkół. Dopiero w wieku kilkunastu lat po raz pierwszy trafia na takie lubelskie Bronowice. Gdzie świat wygląda zupełnie inaczej. A chce Pani by się przeniósł na te Bronowice i mieszkał w jakiejś rozwalającej się kamienicy? Ja miałem to szczęście, że nie miałem okazji uczestniczyć w żadnych chłopięcych bójkach. A wielu kolegów straciło w nich zęby, połamało nosy. W czym ja dziś jestem gorszy, że nikt mi nosa nie przetrącił? • Nie pytam o bezpieczeństwo, ale o kontakt z ludźmi z biedniejszych rodzin. W naszej szkole mamy stypendystów z podlubelskich miejscowości i dzieci imigrantów. Poza tym nasze dzieciaki działają w różnych stowarzyszeniach. W zasadzie każdy, kto chce mieć pozytywną ocenę ze sprawowania, musi działać społecznie. Oni widzą, jak się żyje, ale nie muszą wychodząc ze szkoły i zastanawiać się, czy dzisiaj oberwę, czy też nie. • A nie jest trochę tak, że rodzice płacą, więc uważają, że dziecku więcej wolno? Na pewno są bardziej roszczeniowi, bo mają poczucie, że w każdej sprawie mogą się zwrócić do dyrekcji. W szkole publicznej rodzic jest petentem. To ktoś, kto zawraca głowę. Ja chętnie słucham wszelkich opinii, bo dobrej szkoły nie można zrobić bez zaangażowania rodziców. Ale to, że w szkole prywatnej rządzą rodzice, to mit. Rada rodziców naszej szkoły ma kompetencje jedynie opiniodawcze. Nie ma czegoś takiego, że przychodzi rodzic i mówi: płacę, więc proszę postawić mojemu dziecku piątkę. Absolutnie! Prowadzę szkołę od prawie 20 lat i nie przypominam sobie takiej sytuacji. Jeśli ktoś nie zgadza się z oceną, to może skorzystać z systemu odwoławczego. • Można się odwołać od oceny? Może to zrobić i uczeń, i rodzic. Zresztą można to zrobić w każdej szkole. Wynika to z rozporządzenia ministra. Można zgłosić zastrzeżenie do każdej oceny klasyfikacyjnej. Trzeba tylko wskazać niezgodność wystawienia tej oceny z prawem, w tym wewnątrzszkolnym. U nas ocena semestralna jest średnią ważoną ocen cząstkowych. A te pochodzą z prac pisemnych ocenianych według precyzyjnie opisanych kryteriów przeliczanych na procenty. Przy tym nie tracimy czasu na odpytywanie, które daje podstawę do wystawiania najbardziej nieobiektywnych ocen. • Nie ma wywoływania do tablicy? To idiotyczny pomysł. Przecież na żadnym zewnętrznym egzaminie nie ma czegoś takiego! Maglowanie pod tablicą najczęściej polega na szukaniu dziur w wiedzy ucznia. Poza tym zajmuje zwykle 15 minut, czyli 1/3 lekcji. • Ale sama pamiętam ze szkoły, że na lekcje nauczycieli, którzy pytali, człowiek bardziej się przygotował. My sobie nie zawracamy tym głowy. Jeśli chcemy sprawdzić bieżącą pracę uczniów, to robimy 3-minutową kartkówkę. Dla wszystkich. To naprawdę zmusza każdego ucznia do przygotowywania się do lekcji na bieżąco. • Zasłynął Pan kiedyś jako dyrektor, który ściąga ze ścian klas krzyże. Dlaczego Pan to robił? To nieprawda. Nikt nigdy żadnych krzyży nie ściągał w naszej szkole. Jestem zwolennikiem haseł oświeceniowych: zwłaszcza wolności i równości. Chciałem, by osoby niewierzące czy reprezentujące inne wyznania nie czuły się pod presją symbolicznej przemocy krzyży wiszących na każdej ścianie – by nikt nie czuł się wykluczony ani dyskryminowany tylko dlatego, że należy do mniejszości. Czym innym jest modlenie się czy noszenie krzyża na szyi, a czym innym oznakowanie wszystkich sal znakiem określonej religii. Taka była moja intencja, ale nikt nie chciał o nich słuchać. W jednej z gazet skonfrontowano mnie z abp. Życińskim. I od tego zaczęła się afera. Oskarżono mnie to, że ściągam krzyże. • Czyli w Waszej szkole nigdy krzyży nie było? Nigdy nie było krzyży zawieszonych administracyjnie. Ale każda klasa ma prawo do urządzenia sobie sali po swojemu, więc w kilku salach krzyże się pojawiły i to za sprawą religijnych wychowawców, a nie uczniów. Do dzisiaj tak jest. Po trzech latach , gdy klasa kończy naukę, to sala przechodzi remont. I następna klasa wiesza, co chce. Miałem wtedy pomysł, by te sprawy uregulować – z jednej strony dać prawo uczniom do praktyk religijnych w wydzielonych miejscach w szkole (salka katechetyczna czy sala modlitwy), w których symbole religijne byłyby umieszczone. Z drugiej dać wszystkim wolność od wszelkich symboli religijnych, których być może nie życzą sobie na co dzień. Ale zrobiła się afera i zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Okazuje się, że w Polsce nie jesteśmy w stanie spokojnie o tym rozmawiać. To jeszcze nie jest ten czas. • Są w Pana szkole lekcje religii? Tak. • Katolickiej? Tak. Nigdy nie było sygnału od rodziców, że potrzebna jest też inna. Ale gdyby się pojawił, to takie lekcje zorganizujemy. Za to mamy realny wybór między religią a etyką. Jesteśmy jedną z nielicznych szkół w Polsce, gdzie te lekcje są organizowane w tym samych godzinach, aby każdy uczeń miał ten wybór zagwarantowany. • Ile dzieci chodzi na religię, a ile na etykę? W gimnazjum, ze względu na przygotowanie do bierzmowania, dużo więcej na religię. W liceum już nawet do 50 proc. wybiera etykę. To moment, gdy przeżywają moment buntu. • Szkoła jako firma. Działamy w trudnych warunkach. Żyjemy w stosunkowo biednym regionie, biednym mieście. Czesne jest stosunkowo niskie. W Warszawie jest co najmniej dwa razy wyższe. Dlatego zysków z tego nie ma. • Ale nową salę gimnastyczną udało się Wam zbudować. Ta sala to przedsięwzięcie w dużej mierze gospodarcze. Ma na siebie zarabiać. A dzieciaki skorzystają z tego przy okazji. Niestety, nie stać nas na to, by wyłożyć kilka milionów tylko po to, by zaspokoić swoje potrzeby.

3. sara1996:*. odpowiedział (a) 21.08.2012 o 20:06: tym 2 to weź opisz prosze dokładniej. Zobacz 24 odpowiedzi na pytanie: Czy moge sie wyprowadzic od rodzicow w wieku 16 lat bez ich zgody?

Większość dzieci to „średniacy”. Tyle że rodzice chcieliby, żeby ich dziecko było prymusem. Nie rozumieją, że każde rozwija się innym rytmem. I ten dziś przeciętny siedmioletni syn może w przyszłości zostać świetnym biologiem, lekarzem albo muzykiem – mówi psycholog Krystyna Weig-Albert. Newsweek: Siedmiolatka nie cieszy nowy plecak, piórnik, kolorowe flamastry i zeszyty. Na hasło „szkoła” reaguje stanowczym: „Nigdzie nie idę”. To normalne i przechodzi? Krystyna Weig-Albert: Normalna jest chęć upodobnienia się do innych dzieci. A większość wita przecież szkołę z radością. Jeśli więc dziecko reaguje inaczej, możliwe że zetknęło się z czymś nieprzyjemnym jeszcze w „zerówce”, przeżyło niepowodzenie, źle potraktował je nauczyciel albo koledzy. I teraz boi się, że ta sytuacja się powtórzy. Co robić? Receptą zawsze jest rozmowa i próba odkrycia powodów lęku przed szkoła. Może koledzy nastraszyli dziecko, może przyjaciel powiedział mu, że usiądzie w jednej ławce z kimś innym. Zdarzało się i tak, że trafiały do mnie dzieci, którym niedługo przed rozpoczęciem roku szkolnego rodziło się rodzeństwo. Czuły zagrożenie z jego strony. Nie chciały iść do szkoły, bo wydawało się im, że „stracą” rodziców. Zawłaszczy ich sobie zupełnie brat czy siostra. Naturalnym odruchem była chęć pozostania w domu i „walki z konkurencją”. A jeśli rodzice od dwóch miesięcy powtarzali córce czy synowi, że od wrześniu czeka ich ciężka praca, muszą być odpowiedzialni, bo szkoła to nie przelewki? Tak też się zdarza i to jest poważny błąd. Po części nieświadomie popełniany. Rodzice też się boją początku roku szkolnego, bo naturalnie chcieliby, żeby ich dziecko było bardzo dobrym uczniem. A to nie jest ani łatwe, ani oczywiste. Chce Pani ponarzekać na przeładowane programy? Mam wrażenie, że ciągle narzekamy albo na to, że dzieci muszą się za dużo uczyć, albo na to, że za mało i w efekcie tej edukacji na studia trafiają absolwenci liceów z coraz mniejszą wiedzą. Raczej chciałam powiedzieć, że w uczenie się daje coraz mniej radości. Ona właśnie jest tłumiona, szczególnie na początku edukacji, przez nierealne wymagania. Mam wrażenie, że przed laty w pierwszym etapie kształcenia rodzice i nauczyciele pozwalali się dzieciom rozwijać, rozumieli, że każde z nich ma swój rytm. Dziś od pierwszej klasy szkoły podstawowej trzeba być najlepszym. Ba, same dzieci czują, że najlepiej przystawać z tymi, których nauczyciel najczęściej chwali. Nie przesadza Pani z tą pochwałą przeszłości? Przecież przed laty nikt nie zastanawiał się nad tym, czy siedmiolatek ma dysgrafię. Takich terminów nauczyciele nie znali. Wpisywali tylko uwagi do zeszytu: „Jaś bazgrze jak kura pazurem”. A potem zostawiali Jasia na drugi rok w tej samej klasie. I to było bardzo złe. Teraz takie dzieci zwykle są otoczone specjalistyczną opieką, ale nie zawsze na ich problemy właściwie reagują rodzice. Powinni wspierać, a narzekają, że mają dziecko z felerem. Kiedyś przyszła do mnie mama z synem. Bodajże druga klasa szkoły podstawowej. I zaczęła przy nim opowiadać, że nie wie, co się dzieje, bo jej pięcioletnia córeczka to już czyta i pisze ładniej od niego. Taka jest udana. Co ten chłopiec miał czuć? Upokorzenie. Tak. W dzisiejszych czasach ono staje się także udziałem „średniaków”. Przeciętnie piszą, nie czytają tak płynnie, jak chwaleni przez nauczyciela koledzy. Ale mieszczą się w szkolnej normie. Tyle że rodzice chcieliby, żeby byli w czołówce, więc przy znajomych mówią do dziecka: „Idź, przepisuj czytankę, bo znów pani napisała w twoim zeszycie, że musisz jeszcze popracować nad kształtem literek”. I nie myślą o tym, że może trzeba dziecku dać czas, może wolniej nabywa pewne umiejętności, co wcale go nie dyskredytuje. Ja takim ambitnym rodzicom pokazuję zawsze notatki mojego ojca z czasów jego dzieciństwa. Nic nie da się odczytać. No, może trzy słowa. I potem im mówię, że mój ojciec został lekarzem i był wprost erudytą. A babcia się zamartwiała, co z niego wyrośnie, bo tak strasznie bazgrze. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo

Według kodeksu wykroczeń (Art. 106.) istnieje zakaz pozostawiania bez opieki dziecka do lat 7 oraz dzieci starszych, które nie są na tyle dojrzałe, żeby poradzić sobie w niebezpiecznej sytuacji. Jako rodzic znasz swoje dziecko najlepiej, więc musisz mieć pewność, że sprosta drodze do szkoły i z powrotem.
Forum > 6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Autor: Benja 17:58 6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Witam! Problem dotyczy mojej corki- pasierbicy, Mała ma teraz 6 lat, jej biologiczna matka porzucila rodzine poltora roku temu, przy czym nigdy nie sprawowala funkcji opiekunczo-wychowawczych nad corka,nie byla zbyt zainteresowana...jej obowiazki pelnila babcia,ostatni kontakt z dzieckiem miala przeszlo rok temu, ma powazne problemy z alkoholem i narkotykami, od razu dodam, ze z tego, co mi wiadomo w ciazy podobno nie pila i nie zazywala, ani nie palila papierosow. Ja z corka jestem od roku,sama z siebie zaczela mowic do mnie 'mamusiu',biologicznej matki nie wspomina, a jesli juz to od swieta i w kontekscie takim,ze sie nie nie interesuje i nie chce,zeby ona tej chwili wraz z jej tata oczekujemy drugiego dziecka. Z corka sa problemy, czasem przekraczajace mozliwosci naszej cierpliwosci i jest tego niestety calkiem sporo, postaram sie to jakos w miare strescic: -zupelny brak analizowania dziejacych sie syutuacji, kilka przykladow: wie,ze wchodzac na ulice trzeba sprawdzic,czy nic nie jedzie,mimo to, nie robi tego,lub robi,kiedy wie,ze na nia patrze,ostatnio prawie wpadla pod samochod,bo zamiast sie zatrzymac i rozejrzec poszla za ludzmi,ktorzy w momencie naszego podchodzenia do pasow byli juz praktycznie z drugiej strony przejscia,przynajmniej tak to tlumaczyla "bo oni poszli". Ma zwierzeta-zanim je kupilismy miesiac tlumaczylismy, ze to odpowiedzialnosc,ze trzeba dbac wie, ze rozumie,ze bedzie dbac,w praktyce jest tak,ze na dworze plus 30stopni,a zwierzeta siedza w klatce bez wody i jedzenia,bo nawet nie spojrzy w ich strone jak wraca,kiedy przychodze i pytam co u szczurkow zeby sprowokowac ja do myslenia o nich i przypomnienia,ze znowu zapomniala patrzy na mnie i mowi,ze dobrze,wszystk ok,w koncu powiedzielismy,ze to nie jest ok,ze zwierzeta siedza glode,ze jak bedzie dalej tak postepowac,to my tez jej nie damy obiadu i moze sie nauczy,ze nie moze tak byc, w koncu niestety doszlo do takiej sytuacji, wnioskow nie wyciagnela zadnych,nadal nie interesuje sie i nie pamieta o swoich zwierzetach. Wyglada to tak,jakby ciag zdarzen przyczynowo-skutkowych w ogole w jej przypadku nie mial racji bytu, przyklady moge mozyc,tylko pewnie nie ma to zadnego sensu. -absolutny brak koncentracji - niezaleznie czy mowimy do niej, bo jestesmy na nia zli i odbywa sie jakas "powazna rozmowa", czy tez mowimy do niej, bo po prostu rozmawiamy ona nie slucha, tylko przytakuje, czesto nie jest w stanie powtorzyc o czym w ogole byla rozmowa i nie jest to tak,ze mowimy do niej zbyt duzo,czy w sposob w trakcie rozmowy pokazujac jej cos,trzeba przyciagac jej uwage do tego konkretnego czegos i kilka razy mowic np. "tutaj patrz".Polecenia trzeba powtarzac wiolokrotnie. -na dobra sprawe wszystko jest jej obojetnie i kazda jedna rzecz trzeba powtarzac milion razy,np. brudne rzeczy zamiast zanosic do prania wklada do szafy,albo zaklada na siebie,mimo nieustannych tlumaczen i tego,ze doskonale wie,gdzie jest kosz na pranie, sytuacja do tego stopnia ekstremalna,ze przez dwa tygodnie potrafi zakladac codziennie po powrocie z przedszkola ta sama koszulke chociaz nie dosc,ze jest brudna to jeszcze smierdzi i nie jest to wcale jej ulubiony ciuch,nie robi jej nawet roznicy zakladanie brudnych majtek,ktore rowniez sama na siebie ubiera,na pytania,czy tak jest jej przyjemnie to nosic odpowiada,ze nie,ale mimo to nic z tym nie robi i nie pomaga tlumaczenie,ani,ze w brudnym sie nie chodzi,ani ze dzieci beda sie z niej smiac,dalej w zaparte robi to samo wcale sie nad tym nie sie zdarzy zrobic kupe w majtki to ze stoickim spokojem obwieszcza nam "zrobilam kupe w majtki",tez nie uwaza, zeby to bylo wstydliwe, brzydkie itp. po prostu sie stalo i juz. -nagrody i kary nie do etapu zakazu telewizji,slodyczy,wszelkich wyjsc zwiazanych z rozrywka i zabierania zabawek - niestety jak gorchem o sciane, nic nie robi na niej zadnego wrazenia, jest wlasnie dokladnie tak jakby rozmawiac ze sciana,ani nie prosi o nic,ani nie placze,ani sie nie denerwuje,przyjmuje do wiadomosci,ze nie i tyle,dalej robi tak samo jak przedtem,tak jakby to co sie dzieje w ogole jej nie obchodzilo. -na wszystkie wymagania odpowiada "nie wiem, nie umiem, nie moge, nie pamietam", nawet jesli wie i pamieta, to nie chce mowic, placze,ze nie potrafi czegos zrobic,chociaz nawet nie probowala, tak samo z jedzeniem, jakichs rzeczy nie je, bo "nie lubi",chociaz nigdy ich nie jadla, nie sposob od niej wyciagnac co robila w przedszkolu, bo albo odpowiada wyuczonym na pamiec "bawilam sie", albo mowi, ze nie wie, czy tez nie pamieta. -ogolnie ma problemy z wymowa - chodzi do logopedy,jednak zauwazylismy,ze dalej mowi niedbale - nauczyla sie na przyklad mowic "sz", jednak jesli sie jej nie upomina nadal jest "symon","scury","wsystko",podobnie z calymi wyrazami "pepsulam" zamiast zepsulam, mimo ze ciagle zwracamy jej uwage,ze nie mowi sie w ten sposob i ze tak naprawde ona umie powiedziec prawidlowo,tylko sie jej nie chce,lub nie zwraca na to uwagi, jesli ma kilka razy powtorzyc slowo (cwiczone wierszyki logopedyczne) patrzy w kazda inna strone,tylko nie na mnie czy na tate, myslami jest nieobecna, golym okiem widac,ze nie slucha,a w koncu zaczyna plakac, bo "musialam duzo razy powiedziec to samo" i mowi,ze rozumie, ze musi powtarzac,bo nie slucha i nie chce tego zrobic porzadnie,ale mimo to brnie dalej w to czego sie uczepi,az w koncu po wielkim placzu okazuje sie,ze bez wielkiego trudu mowi poprawnie. Poprawnosc gramatyczna, spojnosc zdania i jego sens tez jest taki,ze czesto nawet my nie jestesmy w stanie odgadnac o co jej chodzi, chociaz dziecku sa czytane bajki czesto, kiedy zaczyna nam cos opowiadac robi to w taki sposob, ze nie rozumiemy nic,a koniec koncow ona sama zapytana o co jej chodzilo,mowi nam, ze nie wie. -ogolnie robi takie wrazenie, jakby po prostu nie myslala - rozroznia strony prawa i lewa,jednak zakladajac buty zaklada je odwrotnie, na pytanie dlaczego odpowiada "bo nie pomyslalam" -jest niestaranna i to do granic mozliwosci - nawet kiedy sama przyjdzie i powie,ze chce cwiczyc literki czy szlaczki zapalu wystarcza na dwa pierwsze znaczki w linijce, a pozniej nawet "I" okazuje sie nie do napisania, a z kwadratow robia sie trojkaty, mimo,ze jak sie skupi potrafi zrobic wszystko poprawnie jak od linijki. Przedszkolanki mowia mi to samo,ze jak robia jakas prace z dziecmi to zawsze oddaje ja pierwsza i zawsze jest ona zrobiona byle jak, a jak karza jej cos poprawiac, to zaraz jest placz. Mam wrazenie, ze te sytuacje to obieg zamkniety, zupelnie nie do przejscia i daleka jestem do porownywania jej do innych dzieci, jednak roznice rozwojowe rzucaja sie w oczy i niestety, az krzycza. Bylismy na badaniach w poradni psychologiczno-pedagogicznej, stwierdzono,ze rozwojowo ona jest ponizej sreniej, poza tym na temat sytuacji domowych,tego jak sie zachowuje panie w ogole nie chcialy ze mna rozmawiac twierdzac,ze wobec prawa jestem dla dziecka nikim, bo nie jestem jej biologiczna matka, wiec rozmawiac ze mna nie beda, ostatecznie orzekly, ze Mala nie nadaje sie,zeby od wrzesnia pojsc do szkoly, co ja wiedzialam i bez badan. W kwestii wymowy byly robione badania sluchu -wszystko ok,poza tym miala wyciete migdalki,bo podejrzewano, ze to przez to sa te wady wymowy, jednak jak widac nic to nie poprawilo. Tak poza tym, to na prawde zlote dziecko - potrafi zajac sie sama soba, grzecznie sie bawi, nie wymaga 100% uwagi, nie awanturuje sie, nie krzyczy i nie tupie nogami, nie jest ani samolubna, ani egoistyczna, mimo, ze jest jedynaczka. Te zachowania nie sa rowniez reakcja na siostre, ktora zaraz ma sie urodzic, bo raz, ze wystepowaly one juz duzo wczesniej, a dwa, ze ona sama mowi, ze kocha siostrzyczke i juz nie moze sie jej doczekac. Dodatkowo kiedy rozmawiamy w towarzystwie doroslych, lub sami ze soba o tematach ktore jej nie dotycza,czy tez nie powinny jej interesowac okazuje sie, ze ona slucha i nawet jesli nie rozumie to jest w stanie powtorzyc o czym byla rozmowa...jakby nie slyszala i nie rozumiala tylko tego co mowi sie do niej i o niej. Pewnie najlatwiej byloby to wytlumaczyc lenistwem, roztrzepaniem i tym, ze jest chaotyczna, jednak ja sie obawiam, ze moze to byc cos wiecej no i chcialabym dowiedziec sie jakie moga byc tego przyczyny i co mozemy z tymi zachowaniami zrobic, bo naprawde obawiam sie o nia i o jej rozwoj, jesli ktokolwiek wytrwal i przeczytal to do konca oraz jest w stanie pomoc, to na prawde z gory dziekuje, bo coraz czesciej zdarzaja sie takie dni, ze czuje sie zupelnie bezradna. wyślij odpowiedź Autor: Benja 18:09 Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... w tym wszystkim widze, ze zapomnialam jeszcze dodac, ze w trakcie prob jakichkolwiek rozmow albo bawi sie wlosami, albo ciagnie za ubrania, spodnie, czy koszulke, tak jak by strasznie sie denerwowala, nawet jesli jest to blaha rozmowa o tym, co ona chce zjesc na sniadanie, robi to takie wrazenie, jakby jakikolwiek wysilek umyslowy sprawial jej wielka trudnosc. wyślij odpowiedź Autor: mama 19:17 Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Proszę Pani trochę przykro czytało mi się Pani wpis. I powiem szczerze troszkę ulżyło mi gdy przeczytałam tą część wypowiedzi zaczynającą się od zdania "Tak poza tym, to na prawde zlote dziecko..." do "...mimo, ze jest jedynaczka". Ale to bardzo niewiele. Proszę zobaczyć jak niewiele w swoim komentarzu wygłosiła Pani pochwał a jak wiele krytyki. Jeżeli tak wygląda życie tej dziewczynki, to bardzo mi jej żal. Jeżeli ten Pani wpis jest odzwierciedleniem Waszego podejścia do dziecka-strofowanie, krytyka, mało pochwał to powiem Pani szczerze, że sytuacja Małej jest bardzo trudna. Czy Pani wraz z jej tatem zaspokajacie jej podstawowe potrzeby (bezinteresowna miłość, akceptacja, zrozumienie)? Ja rozumiem, że Mała ma problemy rozwojowe. Jeżeli poradnia tak orzekła, to na pewno tak jest, ale czy pomimo tego nie ma więcej zalet niż te, o których Pani wspomniała? Jeżeli bym miała określić jednym zdaniem co jest Pani pasierbicy (poza oczywiście problemem rozwojowym), to bym powiedziała, że to dziecko jest nieszczęśliwe:-( Bardzo proszę w kolejnym swoim wpisie opisać o zaletach Waszego dziecka. Na pewno ma ich wiele:-), więc bardzo proszę. Myślę, że poza tym potrzebna jest Wam dobra poradnia, która orzeknie, co dalej z małej edukacją, podpowie jak pracować w domu, bo niewątpliwie z Nią należy pracować. Pozdrawiam. wyślij odpowiedź Autor: MAma 19:55 Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Witam ! Nie ma się co dziwić,że zachowuje się tak czy inaczej przecież TO jeszcze Małe Dziecko !!! Wystarczy trochę więcej zrozumienia i cierpliwości !!! Wystarczy,że pokocha ją Pani jak własne dziecko. Krótko mówiąc:Ten Wiek Tak Ma !!! Co do logopedy,to niestety,ale trzeba kontrolować - Stale i ze spokojem. Pozdrawiam i wierzę,że mała z tego roztrzepania wyrośnie z Pani(jako jej MAMY ! )pomocą. wyślij odpowiedź Autor: MAma 22:22 Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Przepraszam,ale nie doczytałam do końca i moja odpowiedź była teraz uzupełniam. W związku z opinią z Poradni bardziej proszę otoczyć Małą większą uwagą i miłością,gdyż (jak Pani opisuje na początku) dziecko jest emocjonalnie zaniedbane (przez matkę biologiczną).Nie ma co ukrywać ,że dziecko potrzebuje dużo uwagi,pracy i najwięcej potrzebuje ciepła, miłości i Pani za to,że opiekuje się Nią Pani jak Matka ! Proszę ja częściej chwalić niż ganić (napewno jest za co !). Jeśli otrzyma odpowiednią dawkę miłości to powoli zacznie wychodzić ze swojej "skorupy".Może warto pomyśleć o zajęciach terapeutycznych dla niej ,opiekę psychologa ? wyślij odpowiedź Autor: Benja 09:23 Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Droga mamo! Tak prawde powiedziawszy nawet nie bardzo wiem, jak powinnam sie ustosunkowac do tej Pani wypowiedzi- bardzo prosto jest postawic diagnoze, ze dziecko jest po prostu nieszczesliwe, tylko, ze sprawa nie jest taka prosta, Mala jest kontaktowa, kocha nas, my ja rowniez,ze mna spedza praktycznie caly dzien po powrocie z przedszkola, codziennie ja przytulamy i z nia rozmawiamy, a Pani usiluje mi zasugerowac,ze problem lezy w tym, ze dziecko jest nieszczesliwe. Zapewniam, ze kiedy ja poznalam, byla zdecydowanie mniej szczesliwa, niz jest na chwile obecna, to dziecko jest zywe, usmiechniete i zadowolone, no ale najprosciej uznac, ze jest nieszczesliwa, to tak samo jakbym ja podeszla do tematu w sposob - "jest leniwa, trzeba gonic do nauki i jakos to bedzie", a jednak szukam innych odpowiedzi na istniejace problemy i trudnosci. Co do opisywania zalet- sprawa ma sie tak,ze ta wiadomosc i tak wyszla dluga, z doswiadzczenia wiem,ze niewielu ludzi takie wiadomosci czyta,poza tym staralam sie pisac na temat,skoro dzial forum nosi nazwe 'Problemy naszych dzieci',to wlasnie na problemach sie skupilam, co wcale nie znaczy, ze nie mam corki za co chwalic, czy tez ze tego nie robie, analogicznie - czy Pani idac do lekarza mowi mu, ze przychodzi z goraczka i ta goraczka Pani przeszkadza, bo ma Pani dreszcze i sie Pani poci, chociaz z drugiej strony ma tez swoje plusy, bo jest Pani cieplej?Bo oczekuje Pani ode mnie wypowiedzi zformuowanej w podobny sposob - ja i jej tata doskonale wiemy, co nasze dziecko robi dobrze, chwalimy to i cieszymy sie z kazdego jej sukcesu, ktorych prosze mi wierzyc na przestrzeni tego roku bylo na prawde wiele i nie widze potrzeby aby chwalic sie, czego dziecko sie nauczylo i jakie trudnosci pokonalo, bo problem lezy w tych, ktorych mimo usilnej pracy pokonac nie mozemy, a ktore stwarzaja dla niej bezposrednie zagrozenie, takie jak na przyklad historia przechodzenia przez ulice. Kocham ja jak wlasne dziecko i przede wszystkim lezy mi na sercu jej dobro, gdyby mnie ono nie martwilo, tak jak juz mowilam, zrzucilabym pewnie cala wine na lenistwo i nie zastanawiala sie nad tym co z tym zrobic, wiec bardzo bym prosila, zeby nie wyciagala Pani pochopnych wnioskow i nie twierdzila, ze corka jest nieszczesliwa, tylko dlatego, ze przeczytala Pani wiadomosc, ktora jest napisana w sposob merytoryczny, tak aby jak najdokladniej opisac problem. Co zas sie tyczy wspomnianego przez Pania 'strofowania' - zadne z nas nie uzywa takiej formy, siadamy z corka i na tyle, na ile ona nam na to pozwala (bo niestety reaguje stresem) staramy sie z nia rozmawiac o tym, co dzieje sie nie tak i robimy to w sposob spokojny i taki, aby jak najwiecej zrozumiala i chciala z nami rozmawiac. pozdrawiam wyślij odpowiedź Autor: Benja 10:47 Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Druga MAmo Ja wiem,ze zaniedbanie emocjonalne corki jest straszne,swiadczy o tym sam fakt,ze do mnie zaczela sie zwracac 'mamusiu' po dwoch miesiacach wspolnego mieszkania i to,ze na temat biologicznej matki nie mowi,lub jesli mowi, to to, ze nie chcialaby,zeby ona wrocila, bo "ona ma juz mame i tate i kocha swoich rodzicow,a druga mama o nia nie dba i nawet nie zadzwoni",strasznie przykro sie slucha takich wypowiedzi. Inna sprawa,ze jej matka 'ciezko' sobie zapracowala na takie podejscie Malej,bo z tego na ile znam sytuacje jej matka nigdy nie byla nia jakos specjalnie zainteresowana -to jest jeszcze zanim odeszla funkcjonowali oni teoretycznie jak rodzina,z tym,ze taka bardziej weekendowa- matka pracowala i bedac na chorobowym w ciazy i w trakcie macierzynskiego,a dziecko zostalo pozostawione pod opieka babci i to babcia pelnila codzienna opieke-od ubierania i calodziennej opieki po lekarzy i wszystkie inne sprawy zwiazane z w tym,ze to,ze jej biologicznej matce bylo to na reke,bo mogla w takiej sytacji prowadzic zycie jak przed narodzenie corki i robic to,co sie jej podobalo - to jest pierwsza sprawa,ale druga jest taka,ze moja tesciowa to despotyczna i nieprzejednana osoba,wiec w jej mniemaniu najlepsze co moglo spotkac corke to wlasnie ona sama i ona tylko i wylacznie (we wlasnej opinii,z ktora nie dalo sie dyskutowac) wiedziala co jest dobre dla dziecka,w efekcie zepchnela rodzicow na drugi plan, jesli nie na trzeci (i nie chce tu obwiniac tesciowej i wybielac rodzicow corki,bo w koncu pozwolili oni na taka sytuacje),doprowadzila do tego,ze rodzice,a pozniej,kiedy matka odeszla zostali zepchnieci do roli tych,ktorzy maja utrzymywac corke i tesciowa,a dla dziecka pelnic funkcje rozrywkowa-tata,a pozniej kiedy zaczelismy byc razem,bylismy do dziecka dopuszczani tylko w kontekscie wyjsc do kina, kupowania zabawek,czy slodyczy, tesciowa tak przyjela role matki,ze nie dopuszczala nas do zadnych decyzji dotyczacych Malej,a kazda proba ingerencji w jej metody wychowawcze konczyla sie awantura i to niestety, mimo moich wielokrotnych tlumaczen,ze w ten sposob nie mozna przy wygladala tak,ze kiedy zamieszkalam razem z nimi w wiele rzeczy sie nie mieszalam,bo uwazalam,ze skoro 'zorganizowali sobie' w jakis sposob te rodzine,to nie moge sobie ot tak wejsc z butami i wyglaszac jakichs teorii oraz wszystkiego natychmiast zmieniac i tak to trwalo jakis czas,jednak w miare obserwowania jak ta opieka wyglada w rzeczywistosci nie moglam dluzej siedziec cicho i zaczelam rozmawiac najpierw z moim partnerem na temat tego, ze to wszystko co sie dzieje niestety nie jest normalne - tesciowa jak juz wspomnialam nie dopuszczala nas do kwestii wychowawczych corki,z czasem zaobserowoalam,ze dzieje sie to tak, ze tesciowa odbiera Mala z przedszkola,a pozniej wychowanie wyglada tak,ze ona oglada seriale,a dziecko bawi sie na podlodze pod jej nogami i razem z nia patrzy w ten telewizor (pieciolatka nie potrafila powiedziec czym zajmuje sie jej tato,ale calym zdaniem mowila, ze ona lubi "europa da sie lubic" i "ranczo"),kiedy jej tata zwracala corce na cos uwage tesciowa natychmiast podnosila krzyk, "wyjdz stad, zostaw, nie stresuj tego dziecka" itp, w koncu Mala rowniez zaczela krzyczec "wynos sie stad" i podobne, dodam,ze nie chodzilo o sytuacje jakiegos karcenia dziecka,czy temu podobne,a na przyklad o zwrocenie uwagi,ze sama powinna sprobowac posprzatac swoje dluzej to trwalo,tym wiecej tego typu niespodzianek zaczelo wychodzic, poniewaz najbardziej zalezalo mi na tym,zeby stworzyc dziecku normalny dom chcialam,zeby spedzala czas z nami,a nie z babcia,chcialam,zeby przestala podchodzic do nas jak do elementu rozrywkowego, jednak babcia skutecznie nam to caly czas zabralismy Mala po raz pierwszy do mojej mamy (zalezalo mi na tym, zeby bylo naprawde normalnie,zeby wiedziala,ze ma jeszcze druga babcie itp.) okazalo sie,ze Mala nie je, wiec pomyslalam,ze to moze ze stresu,bo obcy ludzie,nowe miejsce sytuacje sie powtarzaly, po czasie podpatrzylam babcie,ktora sadza pieciolatke na kolanach i karmi, okazalo sie,ze dziecko nie je samo,bo nie umie,ze nauczyla sie,ze nie bedzie jadla sama, bo nie musi, bo ktos ja wyreczy. Z biegiem czasu okazalo sie,ze to samo jest z ubieraniem i rozbieraniem sie, sprzataniem zabawek, podcieraniem pupy po skorzystaniu z toalety i wszystkimi czynnosciami,ktore teoretycznie jako pieciolatka uczeszczajaca do przedszkola powinna miec opanowane. Nawet kiedy corka umiala dana rzecz zrobic obwieszczala, ze nie umie, po czym zaczynaly sie placze i ryki i tak kazdego dnia, po kilka, kilkanascie razy dziennie. Z tesciowa usilowalismy rozmawiac milion razy, efekt byl za kazdym razem ten sam - wrzaski, ze krzywdzimy dziecko, ze jestesmy nienormalni, ze to jeszcze malenstwo,ktore ma prawo nic nie umiec, etc. Poniewaz nie udalo sie nam w zaden sposob porozumiem, mimo wielkorotnych prob po prostu zabralismy jej dziecko, sami zajelismy sie tym,czym ona zajmowala sie wczesniej- Mala zaczela reagowac jak "normalne" dziecko - cieszyc sie, spedzac z nami czas itp. dodam, ze nie zabranialismy Malej kontaktu z babcia, a jedynie dazylismy do tego, zeby go unormowac na plaszczyznie dziecko - babcia, tak aby tesciowa nie utrudniala Malej dalszego, prawidlowego rozwoju, pilnowalismy jedynie o czym tesciowa z nia rozmawia i zabranialismy jej wykonywania wszystkiego za strony tesciowej rozpetalo sie pieklo, w ktore wciagnela ona pol rodziny i zaczely sie codzienne, regularne awantury z trzaskaniem drzwiami i krzykami, mimo moich prosb przy dziecku-tesciowa i jej corka doprowadzily swoimi zachowaniami do sytuacji,ze dziecko potrafilo pojsc po tate do czesci domu,w ktorej mieszkala babcia, wziac go za reke i powiedziec "tatusiu chodzmy stad, nie beda one na ciebie krzyczec", przed dniem babci poszla i powiedziala jej, ze ona nie chce, zeby szla na dzien babci do przedszkola, bo ona jest niedobra i krzyczy na mame i tate i ona chce, zeby mama z tata przyszli zamiast niej, w odpowiedzi uslyszala od tesciowej, ze ona nie ma mamy, bo mama ja zostawila, a ja nie jestem i nigdy nie bede jej matka i tak w kolko, w koncu sie wyprowadzilismy i na nowo budujemy odzyla, jest szczesliwa, troche niepokoi mnie to,ze mowi, ze nie teskni za babcia i nie chce jej widziec (bylo nie bylo spedzila z nia 5 lat, wiec myslalam, ze w jakis sposob bedzie tesknic), kiedy uslyszala,jak sasiadka mowila cos glosniej na klatce schodowej przyszla i powiedziala, ze znowu ktos krzyczy i, ze ma nadzieje, ze to nie babcia przyjechala...Mija wlasnie drugi miesiac od kad mieszkamy sami i osmy odkąd sami opiekujemy sie dzieckiem, postepy zrobila ogromne- nauczyla sie sama jesc, ubierac, korzystac z toalety i myc, sprzata po sobie i sama z siebie stara sie pomagac nam na przyklad przy porzadkach w domu, w niczym nie przypomina tej pieciolatki, ktora rok temu poznalam, no, moze w tym, ze dalej kiedy chce cos wymusic placze, ale to tez coraz rzadziej, mowa, skladnia i zasob slow znacznie sie poprawily, takze naprawde mam ja za co chwalic i robie te, tylko niestety jednoczesnie wystepuje szereg tych rzeczy, o ktorych pisalam wczoraj i gdyby byla to nieumiejetnosc pisania literek to nie szukalabym w tym problemu, bo na to ma jeszcze czas, chodzi mi glownie o to, ze tak jak napisalam wczesniej, szereg jej zachowan stwarza zagrozenie dla niej samej, wie jak powinna zachowac sie prawidlowo, a jednak z nieznanych mi przyczyn nie robi tego, a na pytania dlaczego nie postepuje tak jak powinna,skoro wie jak robic dobrze odpowiada mi "nie pomyslalam", albo jeszcze lepiej "bo nie pomyslalam, ze mialam pomyslec". Przeraza mnie tez ten jej brak systematyki czy starannosci, bo z jednej strony ona mowi mi, ze chce isc do szkoly i tam sie uczyc, bo chce chodzic na dodatkowe zajecia itp, a z drugiej kiedy zabiera sie za jakies prace, to efekt jest jak opisany juz wczesniej i nie wiem z czego to wynika, bo tak samo jak w przypadku okreslonych zachowan, wie jak powinno byc prawidlowo, umie narysowac, czy napisac, a mimo to nie przyklada sie i robi to na odczepnego, byle jak i tlumaczenia nie to bardzo niewiele, a tyle czasu wlasnie zostalo do jej pojscia do szkoly, dlatego tak mnie to martwi, bo trzeba pracowac i nadrabiac te zaleglosci, a mimo prob odniesc moge wrazenie, ze jest gorzej, zamiast lepiej i to nie jest tak, ze czepiam sie dziecka czy wymagam od niej nagle cudow, martwie sie po prostu zeby te zaleglosci sie nie poglebialy, gdyby miala isc do szkoly teraz od wrzesnia bylaby to niestety katastrofa. Emocjonalnie i psychicznie sie ustabilizowala i widze to w jej wypowiedziach,w tym, ze zrobila sie duzo bardziej pewna siebie, odzyskala poczucie bezpieczenstwa (wczesniej sprawdzala czy jestesmy i kazala sie zapewniac, ze nie zostawimy jej tak jak mama) no i zrobila ogromny postep w nadrabianu tego, co zaniedbala u niej babcia, jednak mimo ciaglej stymulacji nadal opisane dziedziny po prostu leza, my mamy wrazenie, ze mowimy do sciany, ona odpowiada nam monosylabami i faktycznie nic z tego co do niej mowimy nie dociera, kiedy sie bawi wszystko jest ok, natomiast przy rozmowie zaczyna sie stres i zamkniecie, ktore potem tlumaczy tym, ze nie wiedziala, nie widziala, nie slyszala, nie pamieta i nie pomyslala, niestety ten stan mimo prob nie mija i to mnie martwi najbardziej, nie wiem juz czy przyczyny leza w tym, co to biedne dziecko przeszlo, czy sa to braki rozwojowe, czy moze jeszcze cos innego, wiem za to, ze koniecznie trzeba cos z tym zrobic i dlatego znalazlam to forum - mam nadzieje, ze ktos bedzie potrafil doradzic mi jakis skuteczny sposob. Dziekuje i pozdrawiam wyślij odpowiedź Autor: mama 14:45 Odp:Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Najmocniej Panią przepraszam. Faktycznie wyciągnęłam chyba zbyt pochopne wnioski. Proszę Pani, a czy znane jest Pani pojęcie integracji sensorycznej? Jeżeli nie, to proszę wrzucić w wyszukiwarkę i poczytać czy ma to związek z Pani córcią. Może warto poszukać specjalisty od integracji sensorycznej? Jeszcze raz przepraszam. Pozdrawiam. wyślij odpowiedź Autor: MAma 17:05 Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Witam,dziękuję Pani za odpowiedź ! Powtarzam :Chwała Pani za stworzenie Małej NORMALNEGO DOMU ! Gratuluję dotychczasowych postępów Dziecku,ale jeszcze długa droga przed jak napisała moja przedmówczyni,"Terapia Sensoryczna"to jest bardzo dobry pomysł,na usprawnienie dziewczynki(rozwój zmysłów:wzrok,słuch,dotyk)Proszę się nie dziwić,że ona nie chce utrzymywać kontaktów z babcią-pamięta to co było nie tak znowu dawno temu. Jednak może mała ma jakieś miłe wspomnienia związane z osobą babci,które warto pielęgnować i podtrzymywać w mi się,że lepiej na siłę nie ciągnąć dziecka do babci,niech samo zdecyduje czy chce się spotykać i jak często.(nie mówię tu o całkowitym zerwaniu kontaktów z babcią ale o ich ograniczeniu) Dziecko w pewnym momencie samo,po dłuższym okresie zapragnie kontaktu z proszę o cierpliwość,bardzo dużo osiągnęła przez ten rok,a skoro zrobiła takie postępy przez rok,to proszę sobie wyobrazić jaki Ona ma potencjał intelektualny !!! Wydaje mi się,że mała może osiągnąć bardzo dużo ale narazie potrzebuje czasu i pomocy aby nadrobić zaległości !!! Wierzę,że Ona dojdzie daleko,narazie warto pomyśleć o tej wspomnianej Terapii Sensorycznej i zapytać o nią w Poradni Powodzenia i Pozdrawiam Panią i Jej córkę ! wyślij odpowiedź Autor: Benja 18:01 Odp:Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Dziekuje obu Paniom za odpowiedzi - przeczytalam to co wyszukiwarka wynalazla na temat SI i wydaje mi sie, ze to wlasnie to moze byc przyczyna problemow, w kazdym razie objawy sie zgadzaja. Jedyna informacja jakiej sie nie doszukalam, to gdzie zrobic takie badania i skad wziac na nie skierowanie (bo zakladam,ze pewnie bedzie potrzebne), jesli ktoras z Pan jest zorientowana bede bardzo wdzieczna za informacje ;) Co sie tyczy kontaktow Malej z babcia - ja tez jej tam ciagnac nie bede, obralismy taka taktyke, ze rozmawiamy i na temat jej biologicznej matki i na temat babci wtedy, kiedy ona przychodzi do nas mowic na ten temat, nic na sile, poza tym prawde powiedziawszy jest tak, ze biologicznej matki do niej nie dopuszcze, poki nie zobacze zaswiadczenia z ukonczonej terapii odwykowej i poki nie bedzie ona funkcjonowac w sopsob normalny, nie demoralizujacy corki i niezaburzajacy jej rozwoju, a przede wszystkim nie krzywdzacy i z babcia historia ma sie podobnie, bo nie widze sensu posylac do niej corki na sile tylko po to, zeby wysluchiwala tego, co babcia usilowala jej wmawiac - ze ona nie ma rodzicow, ze o nia nie dbamy, ze nie jestem i nie bede jej matka itp. szkoda dziecka, poza tym babcia przy naszej wyprowadzce tez uniosla sie honorem, czy innym dziwnym czyms i nie powiedziala nawet dziecku 'do widzenia', od tego czasu raz tylko naslala na jej tate jego siostre, ktora zrobila afere, ze ten utrudnia babci kontakty z wnuczka, mimo, ze babcia nawet nie zadzwonila. Tak szczerze, sadze, ze jest to tego typu osoba, ze w jej oczach to, ze dziecko jest szczesliwe i w koncu sie odnalazlo i to nie przy niej jest dla niej tak dotkliwa porazka i nieszczesciem, ze po prostu wiecej sie nie odezwie, na szczescie ja mam mame, dwie zyjace babcie i jeszcze prababcie, wiec Mala i tak ma calkiem sztab babc, ktore ja kochaja i nie robia wody z mozgu ;) W jej potencjal intelektualny nigdy nie watpilam, zdarza sie jej dosc czesto strzelic taki komentarz, ze wprawia mnie w konsternacje na dluzsza chwile - ostatnio jak odbieralam ja z przedszkola jeszcze rozmawialam z przedszkolanka, wiec ona sie bawila i uderzyla w trakcie zabawy kolege klockiem, zawolalam, zapytalam jak to, czemu, na co, za co itp. zaczelam tlumaczyc, ze tak nie wolno, ze jej przeciez nikt nie bije, a Mala do mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy "no ale mamusiu my sie w wojne bawimy, a na wojnie to tak jest, ze sie bije, wiec co?" usmialam sie, z zdecydowanie nie mozna jej odmowic, tylko zeby to jeszcze szlo w parze z wyciaganiem wnioskow i stosowaniem ich, na szczescie skoro jest poszlaka co to moze byc, to spadl mi kamien z serca, bedziemy walczyc ;) jeszcze raz dziekuje i pozdrawiam wyślij odpowiedź Autor: MAma 18:46 Odp:Odp:Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Wydaje mi się,że to skierowanie to chyba od neurologa ale pewna nie prostu,proszę spytać pediatry lub w Poradni Pozdrawiam serdecznie i życzę sukcesów w pracy z córeczką ! wyślij odpowiedź Autor: mama 22:17 Odp:Odp:Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Myślę, że Poradnia powinna być zorientowana gdzie szukać terapeutów integracji sensorycznej. Ponadto można spytać w najbliższym Ośrodku Wczesnej Interwencji. Ponieważ mam córcię autystyczną wiem, że w ośrodkach dla dzieci autystycznych są chyba najlepsi specjaliści od tych spraw, ponieważ dzieci autystyczne bardzo często mają zaburzoną integrację sensoryczną. Może Pani przedzwonić również do najbliższego ośrodka przy Krajowym Towarzystwie Autyzmu i spytać. Terapeuci integracji sensorycznej prowadzą też coraz częściej prywatne gabinety. Często rodzice dzieci, które mają problem z integracją sensoryczną opisują problem podobnie do Pani, że w ich dzieciach drzemie duży potencjał, tylko jest coś, co nie pozwala go rozwinąć. Ćwiczenia z integracji sensorycznej śmiem twierdzić, że niejednemu dorosłemu by dobrze zrobiły. Dla dzieci z tym problemem są wybawieniem. Proszę mi wierzyć, że ćwiczenia z integracji sensorycznej robią cuda. Z całego serca życzę Wam powodzenia. Proszę się jeszcze odezwać co słychać. wyślij odpowiedź Autor: mama 7-latki 14:06 moja rada Dwie na wstępie myśli jakie mi przyszły do głowy - to po pierwsze - biedne dziecko, po drugie - chwała pani, że próbuje jej pani pomóc. Mówią, że najważniejsze są dla dziecka 3 pierwsze lata życia, pani córka została ich pozbawiona, najpierw przez dysfunkcyjną matkę biologiczną, potem przez nadopiekuńczą babcię, która chcąc wynagrodzić jej brak rodzicielki zrobiła jej jeszcze większą krzywdę. Teraz państwo musicie nadrobić te 3-4 lata, jak długo to będzie trwało, tego nikt nie wie, zwłaszcza, że trudniej się zmienia nawyki źle ukształtowane, niż uczy się nowych prawidłowych. Córka nie otrzymała możliwości, by prawidłowo się rozwijać i nabywać umiejętności. Moje dziecko nie wejdzie na ulicę bez sprawdzenia czy nie jedzie samochód, ale swojej to tłukłam do głowy od kiedy praktycznie zaczęła chodzić, by uważała, bo ulica jest niebezpieczna, ona miała kilka lat na nauczenie się reakcji, a pani córcia ile czasu o tym wie - od 8-miu miesięcy?, to i wiele innych rzeczy i postaw, które nie miały szans się rozwinąć. To, że w badaniach psychologicznych wychodzi poniżej normy - to też jest normalne przy zaniedbaniu emocjonalnym i braku zaspokojenia podstawowych potrzeb dziecka w rodzinach dysfunkcyjnych. Nie chce krytykować babci dziecka, bo pewnie chciała dobrze, ale dziecko trzeba wychowywać, uczyć myślenia a nie hodować jak pieska. Moje zdanie, a proszę mi wierzyć, też wiele przeszłam ze swoja córcią, potrzeba jest Wam dobra poradnia psychologiczna - i to radzę znaleźć taka przy szpitalu dziecięcym, bo poradnie pedagogiczno - psychologiczne , nie umniejszając osobom tam pracującym, nie są w stanie pomóc w tego typu problemach. A inny pomysł, który mi chodzi po głowie, to zgłoszenie się do najbliższego Ośrodka Adopcyjno - opiekuńczego, po pierwsze w celu prawnego przejęcia opieki nad małą, czy to w formie rodziny zastępczej dla pani czy też adopcyjnej, by nikt więcej nigdy nie miał prawa powiedzieć, że jest pani osobą obcą dla dziecka, a po drugie - tam też są psycholodzy, którzy najlepiej wytłumaczą pani zachowania dziecka odrzuconego we wczesnym dzieciństwie, bo oprócz zaburzeń SI, które prezentują dzieci "z przeszłością", jest jeszcze jeden zespół nazywany RAD - syndrom zaburzeń więzi. Córka jest świadoma swej przeszłości, porzucenia i proszę mi wierzyć, to nie jest problem, który nadrobicie i będzie dobrze i ładnie, to problemy, które mogą ciągnąć się latami ale po to są specjaliści by pomagać rodzinom być normalna rodziną. Życzę powodzenia i wytrwałości wyślij odpowiedź Autor: tata 10:17 Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... To nie jest krytyka jak dla mnie tylko przedstawienie problemu. Co innego jest opis problemu a co inengo funkcjonowanie dziecka i relacje z rodzicem. Gdyby tu bylo chwalenie wyszloby na to ze dziecko nie ma problemu. A niestety ma. Biorac pod uwage okolicznosci ciazy, macierzynstwa (alkohol, narkotyki) oraz szereg patologicznych zachowan jej matki tej prawdziwej a przede wszytskim zachowanhie dziecka wyglada mi to na zaburzenia ze spektrum autyzmu. oczywiscie nie jestem ekspertem zeby wydac diagnoze ale zachowania dziecka wpisuja sie w ta chorobe. Niestety... Oczywiscie podejscie do takiego dziecka musi byc inne bo jest to dziecko specjkalnej troski ale wymagania w zakrssie funkcjonowania dziecka musza byc realizowane, aby kiedys moglo samodzielnie zyc. A co do przejecia prawnej opieki nad dzieckiem. Przestrzegam przed takimi osrodkami. Panstwo Bajkow2scy wlasnie poszli po rady i stracili dzieci. Dopatrzono sie przemocy. Oczywiscie zostali przez prokurature oczyszczeni ale sad i tak wiedzial swoje. Kto kto mial stycznosc z Sadem Rodzinnym szczegolnie w malym miescie np Ostroleka wyślij odpowiedź Autor: tata 10:28 Odp:Odp:Odp:Odp:6cio latka, brak koncetracji,systematyki,staranności,myślenia analitycznego etc... Benia, Szacun dla Ciebie. Bierzesz faceta w pakiecie z jego dzieckiem i wyglada na to ze z problemami. To jest wyzwanie i dla Ciebie i dla dziecka. Nie kazdy potrafi to wytrzymac. Tym bardziej szacun i podziw. Wiem ze kochcasz tego dzieciaka a problem opisujesz nie po to zeby narzekac tylko zeby uzyskac cos na ksztalt diagnozty co dziecku moze byc. To tylko dowod na Twoja troske i to o nie swoje dziecko i z problemami. Moja rada - NIE IDZ DO ZADNYCH INSTYTUCJI pokroju GOPS, MOPS czy Osrodki terapeutyczne powiazane z Sadem Rodzinnym bo jak zarzuca oko na dziecko przyczyny znajda w przemocowym Twoim zachowaniu a potem ruszy lawina. Zwazywszy ze piszesz ze to pasierbica czyli dziecko jest z ojcem. W tym przypadku kiedy ojciec jest opiekunem jest wystawiony na strzal i kazdy powod jest dobry. Idz prywatnie do psychologa jesli Cie stac lub do Osrodkow Wczesnego Wspomagania Rozwoju. wyślij odpowiedź góra powrót
Co zrobić ,że się rozchorować, i nie iść do szkoły? 2012-02-27 16:27:11; Jak się rozchorować żeby nie iść do szkoły? 2012-09-26 16:36:47; Jak się rozchorować żeby nie iść do szkoły 2013-04-26 18:11:44; Co zrobić żeby szybko się rozchorować i nie iść do szkoły jutro? 2012-04-03 14:56:04 Najlepsza odpowiedź lilo2348 odpowiedział(a) o 15:57: powiedz że żle sie czujesz ale powiedz że pujdziesz do szkoły a mama na to niema mowy Odpowiedzi Udawaj, że masz goraczke, to napewno nie pójdziesz ;D powiedz mame ż źle się czujesz umnie to działa Głowa mnie boli, jest mi nie dobrze ja tak mówię ale dzień wcześniej zachowuj się tak jak by cie coś bolało blocked odpowiedział(a) o 16:01 Powiedz że boli cię głowa , ząb , gardło , kaszl BARDZO , itp mam nadzieję że pomogłam :P PS. Nie powinnaś tego robić bo jak mama się z orientuję to jak kiedy indziej naprawdę będzie cię coś boleć lub kaszleć itp. to twoja mama będzie myśleć że udajesz i ci będzię kazać iść CHOREJ do szkoły ! Radzę nie będzie jeszcze Weekend za 5 dni xD xD Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Jak powiedzieć rodzicom że nie chcę chodzić do szkoły muzycznej . dostałam się do szkoły muzycznej już chodzę rok ale nie podoba mi się choćbym ćwicyła nauczyciel mówi mi że jest to w zapkłakanym stanie i że wsztyd próbowałam już tyle razy to powiedzieć rodzicom ale zzawsze wyczhodzi klapą znaczy mama chciała mnie wypiszać a potem tata ssię wstrącił że dobrze idzie
Zobacz film: "Jak możesz pomóc maluchowi odnaleźć się w nowym środowisku?" Dla wielu dzieci, pójście do szkoły to wielka, ekscytująca przygoda. Lubią czuć się "dorosłe", spotykać się ze swoją klasą i słuchać nauczycieli. Takie dziecko w szkole nie martwi się też za bardzo rozstaniem z rodzicami. Jednak czasem dzieje się inaczej. Strach dziecka przed chodzeniem do szkoły może być tak wielki, że rodzice mają poważne trudności w skłonieniu go do pójścia tam. Co robić, gdy dziecko nie chce chodzić do szkoły? Jakie są tego najczęstsze przyczyny? I, co najważniejsze, jak sobie z tym poradzić? spis treści 1. Przyczyny i objawy niechęci do szkoły 2. Jak sobie poradzić z fobią szkolną? 1. Przyczyny i objawy niechęci do szkoły Strach przed pójściem do szkoły może mieć swoje przyczyny w: problemach dziecka w nauce, prześladowaniu ze strony rówieśników, trudnościach w przystosowaniu się do nowego otoczenia, problemach rodzinnych, traumatycznym przeżyciu, takim jak śmierć kogoś w rodzinie dziecka. To, że dziecko nie chce chodzić do szkoły może mieć podłoże w zaburzeniach psychicznych, takich jak lękowe zaburzenia separacyjne (rodzaj nerwicy lękowej) czy fobia społeczna, a nawet depresja. Nie zapominajmy, że dziecko w szkole musi zmagać się także z nowym otoczeniem, co wywołuje stres. Oprócz tego, że dziecko nie chce chodzić do szkoły, możesz zaobserwować u niego także inne objawy: bóle głowy, bóle brzucha, mdłości, napady płaczu, zawroty głowy, bóle w piersiach, bóle stawów, napady złości. Te objawy pojawiają się, kiedy dziecko nie chce iść do szkoły. Mogą one także oznaczać inne choroby, ale zwykle w przypadku lęku przed szkołą, objawy mijają w momencie, kiedy dziecko dowiaduje się, że nie pójdzie do szkoły. Oprócz tego, powyższe objawy wskazują na strach przed szkołą, jeśli równocześnie: dziecko rozwija się i rośnie prawidłowo, dziecko nie ma gorączki, dziecko nie wymiotuje, dziecko nie ma biegunki, dziecko nie skarży się na powyższe objawy w weekendy, objawy nie są możliwe do zaobserwowania, dziecko jest ogólnie strachliwe i ma także inne fobie. 2. Jak sobie poradzić z fobią szkolną? Kilka rad, jak sobie poradzić z dzieckiem, które nie chce chodzić do szkoły: porozmawiaj z dzieckiem, nauczycielami, kolegami i koleżankami z klasy dziecka, co może powodować strach przed szkołą, zastanów się, czy przyczyną nie są problemy w domu, trzymaj się zasady chodzenia do szkoły, dłuższe przebywanie w domu tylko utrudni dziecku powrót do szkoły, pamiętaj, że objawy strachu przed szkołą nie są wymyślone - dziecko może w reakcji na stres odczuwać prawdziwy, fizyczny ból. Lęk przed szkołą to dość powszechny problem wywołujący problemy wychowawcze wśród dzieci, szczególnie tych najmłodszych. Nowe otoczenie, wymagania i grupa rówieśnicza mogą być źródłem poważnego stresu dla dziecka. Twoje wsparcie jest bardzo ważne, gdy dziecko nie chce chodzić do szkoły. polecamy Artykuł zweryfikowany przez eksperta: Marcin Jeśka Psycholog i psychoterapeuta.
boję się isc na lekcje co zrobic ? bo pani od przedmiotu sie uwziela na mnie strasznie wstawia mi dwuje za dobre wypracowania , przed klasą osmiesza bo był dzwonek a ona jezeli amanda nie odpowie na pytanie calaklasa nie wyjdzie z klasy i ja niewiedzialam potem cala klasa byla na mnie wkurzona i krzyczeli do mnie a to nie moja wina ze pani

Niechęć dziecka do szkoły to poważny problem dla całej rodziny. Podpowiemy Wam jak znaleźć jej przyczyny i je wyeliminować... Autor zdjęcia/źródło: Chodzenie dziecka do szkoły jest ważnym elementem życia każdej rodziny. To nie tylko zbieranie bardzo dobrych ocen i pochwał, ale też konieczność zorganizowania wielu spraw, między innymi dotarcia do szkoły i odebrania z niej dziecka, nierzadko ślęczenia w domu nad książkami czy też innej pomocy w nauce. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy pociecha oświadcza, że nie chce chodzić do szkoły i codziennie daje wyraźnie o tym znać. Co wtedy robić? Ciągnąć dziecko za rękę i przymuszać do bycia uczniem czy pozwalać na pozostanie w domu? Rodzice najczęściej zmagają się wtedy z własnymi trudnymi emocjami, ze złością i frustracją, zwłaszcza gdy sami śpieszą się do pracy. Na początek potrzebna jest diagnoza, znalezienie odpowiedzi na pytanie: „Dlaczego dziecko nie chce iść do szkoły?” Co nim kieruje? Czy konkretny powód w postaci złośliwego kolegi, niemiłego nauczyciela, nieradzenia sobie z jakimś przedmiotem, zadaniami czy innymi elementami edukacji? Czy też jest to raczej uogólniona obawa – przed nieznanym (zwłaszcza w przypadku nowej szkoły lub początku edukacji) czy czekającymi obowiązkami. Jak dziecko spędza czas, gdy nie uczestniczy w lekcjach? Może w domu czekają na niego łakocie i ulubiona bajka, a szkoła jawi się jako zakłócenie przyjemności? Bez względu na przyczynę dziecko potrzebuje przede wszystkim wsparcia i życzliwego zainteresowania. Zawsze trzeba je z uwagą wysłuchiwać, okazywać autentyczne zaangażowanie, ale nie zasadzie pytań o stopnie lub obiad na stołówce. Szkoła to też koledzy, nauczyciele, relacje, samopoczucie i wiele innych spraw. Uczeń potrzebuje motywacji lecz nie pracowania na stopnie dla mamy. Niezmiernie cenne są pochwały, radość bliskich okazywana z każdego sukcesu. Jednocześnie trzeba unikać stawiania wygórowanych wymagań. Pamiętajmy, że szkoła to też porażki. Zadaniem dorosłych jest uczenie dziecka radzenia sobie z nimi. Dobrze jest sięgnąć po metody relaksacji i zapewniać szkrabowi czas na odpoczynek. Niedopuszczalne jest straszenie dziecka szkołą („Tam nauczą cię jak się zachowywać”, „Jak sobie nie poradzisz, będzie wstyd i cię wyśmieją”), ale też umniejszanie roli szkoły i nauczycieli. Ważne jest podejście rodziców do szkoły! Zainteresowanie, ale też zaangażowanie (nie przymuszone) pokażą dziecku, że nauka jest ważna i ze bliscy dają wsparcie. Dobrze jest spoglądać na nauczycieli życzliwym okiem i chętnie się z nimi kontaktować. Oczywiście, nie chodzi o wystawanie pod pokojem nauczycielskim, ale o kontakt z nimi drogą zebrań i wyznaczanych tkwiące w instytucji szkoły najprawdopodobniej będą wymagały dodatkowej wizyty rodzica w szkole. Pamiętajmy, że wychowawca, przede wszystkim w nauczaniu początkowym, jest osobą, która przebywa z klasą niemal cały czas. Unikanie spotkania z nim nie rozwiąże problemu. Źródło odmowy pójścia do szkoły może być głębsze. Dziecięca depresja czy fobia szkolna, wywołujące nierzadko objawy fizjologiczne (bóle brzucha, głowy, biegunki, wymioty), wymagają pomocy specjalisty. Dlatego tak ważne jest nie bagatelizowanie problemu. Lekceważenie, mówienie, że jakoś się ułoży, nie jest żadną pomocą. Anna Chmielewska

W związku z tym należy do sądu rejonowego właściwego dla miejsca zamieszkania dziecka złożyć wniosek o rozstrzygnięcie istotnej dla dziecka sprawy (podlega on opłacie w wysokości 40 zł). We wniosku takim wskazujemy, iż pomiędzy rodzicami nie ma zgody, a wyjazd leży w interesie dziecka . Drugi z rodziców w toku postępowania

zapytał(a) o 20:32 Co powiedziec żeby nie isc do szkoly? Tylko nie chce specjalnie chorowac bo mam dobra odpornosc i nie chce sobie jej zle sie czuje ale nawet nie wiem co mi jest (nic mnie nie boli ale no zle sie czuje) wiec mi nie uwierza ;C

Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Jak powiedziec rodzica ze nie chce isc do szkoły bo nie umiem na sprawdzian
Odpowiedzi Jak masz termometr elektryczny to weź wypij se coś ciepłego i zmierz temperature w ustach. Wteedy Ci wyjdzie , ze masz npp. gorączke i mama Cie do szkoły nie puści. ;]mi pomogło ;) blocked odpowiedział(a) o 07:57 -zjedz ziemniaka-zjedz proszek do pieczenia-zjedz ogórki kiszone i popij mlekiem miskalo odpowiedział(a) o 07:59 Możesz ją ubłagać... Ja tak robię, ale moja mama jest raczej życzliwsza od twojej O_o"... Jak BABCIA jej wmówiła, że symulujesz :D... Hmmm... Powiedz, że w zamian zrobisz porządki czy coś :) makatka odpowiedział(a) o 07:59 Najlepiej będzie porozmawiać z mamą szczerze. Powiedz, jaka jest Twoja sytuacja - że nie chcesz dostać złych ocen, a nikt nie poinformował Cię wcześniej o tych sprawdzianach. Obiecaj, że cały dzień spędzisz na nauce. Powiedz , że chcesz się pouczyć Uważasz, że ktoś się myli? lub Jutro jest ostatni dzień szkoły, w ten piatek jest zakonczenie roku szkolnego, a ja jutro musze isc do szkoly, na lekcjach tylko się opieprzamy i marnujemy czas. Moja mama powiedziala ze musze

To jest uproszczona wersja wybranego przez Ciebie wątku Kliknij tutaj aby przejść dalej i przeczytać pełną wersję Pecia Fri, 29 Oct 2004 - 14:42 Zuza chodzi do I klasy w zerowce uczyli sie literek, cwiczyli je piszac dlugie linijki poznawali cyferki i pod koniec pisali, a wlasciwie przepisywali krotkie zdania i to wszystko teraz zaczela sie I kl i nagle okazuje sie ze panie wymagaja zeby dzieci juz czytaly, mozna powiedziec ,ze plynnie Zuza czyta, ale w ten sposob ,ze czyta po literce i sklada, nie umie zlozyc po kilka liter i tu zaczal sie problem nie tylko u niej, u prawie wszystkich dzieci z jej klasy ale martwi mnie oczywscie ona dzis np dostala z czytania "S" czyli slaby nie powiem ,zebym sie nie wkurzyla glownie dlatego, ze przeciez oni sie dopiero ucza to dopiero I klasa a wychodzi na to ,ze powinna juz umiec czytac czy Wasze dzieci umiealy juz czytac idac dio I klasy? moze ja cos przegapilam ? kurcze moze powinnam przez wakacje cwiczyc z nia to czytanie? cwiczymy to czytanie w domu, ale jednak musi minac troche czasu zeby zaczela plynnie czytac a juz ma 3 stopnie i to coraz gorsze kasiask Fri, 29 Oct 2004 - 15:14 Dziecko ma na naukÄ™ czytania 3 lata. To znaczy, ĹĽe jeszcze w 3 klasie ma prawo nie czytac pĹ‚ynnie. MĂłj Mateusz jest w drugiej klasie. Do pierwszej podszedĹ‚ nie umiejÄ…c czytać nic, nic. W klasie byĹ‚y dzieci czytajÄ…ce pĹ‚ynnie i takie jak Mat, ktĂłre dopiero siÄ™ uczyĹ‚y. Pani nie robiĹ‚a z tego ĹĽadnego problemu. Nie oceniaĹ‚a tez czytania nowych tekstĂłw. Jak juĹĽ to takie teksty, ktĂłre dzieci miaĹ‚y przygotować w domu. Do tej pory Mateusz jeszcze nie czyta caĹ‚kiem pĹ‚ynnie. Na Twoim miejscu poszĹ‚abym porozmawiac z Pania. A w razie problemĂłw i z dyrektorem. sammy Fri, 29 Oct 2004 - 15:38 UmiaĹ‚am czytać idÄ…c do pierwszej klasy - poszĹ‚am do szkoĹ‚y majÄ…c lat 6. UmiaĹ‚am czytać, zresztÄ…, duĹĽo wczeĹ›niej. Starsza rĂłwnieĹĽ umiaĹ‚a. Zaczęłam jÄ… uczyć w wieku lat 5, potem szlifowaĹ‚a czytanie w zerĂłwce. Dlaczego uczyĹ‚am? Ĺ»eby byĹ‚o jej Ĺ‚atwiej. Nie wymagaĹ‚o to ani wielkiego wysiĹ‚ku ode mnie ani od niej, a bardzo pomogĹ‚o jej w nauce. Jednak materiaĹ‚u w szkole do opanowania jest sporo, wiÄ™c na prawdÄ™ dziecku byĹ‚o zdecydowanie Ĺ‚atwiej. MĹ‚odszÄ… teĹĽ bÄ™dÄ™ uczyĹ‚a czytać, po prostu dlatego, by byĹ‚o jej Ĺ‚atwiej. pozdrawiam s. CrazyMary Fri, 29 Oct 2004 - 16:00 Dziwna wydaje mi siÄ™ w ogĂłle kolejność tej nauki. Dziecko najpierw powinno uczyc siÄ™ czytać, a dopiero potem pisać. Jaki jest sens sztuki pisania bez umiejÄ™tnosci czytania? Pecia Fri, 29 Oct 2004 - 16:04 w zerowce pisali literki i potem jakies krotkie wyrazy i to umieli czytac ale teraz sa normalne czytanki nie takie jak my mielismy: Ala ma kota i tu zaczynaja sie problemy kolejnosc jest dobra pisza do znudzenia np AAAAAAAAAA i potem ja przyswajaja wiec juz beda umieli ja przeczytac gorzej wlasnie z plynnym czytaniem, czyli laczeniem w myslach liter amania Fri, 29 Oct 2004 - 16:15 Ja zaczęłam czytać majÄ…c 4 lata, wiÄ™c moja 5-cioletnia Marysia, ktĂłra czytać nie umie (jedynie zna literki), wydaje mi siÄ™ czasem ciut opóźniona Ale tak naprawdÄ™ to siÄ™ tym nie przejmujÄ™, bo myĹ›laĹ‚am, ĹĽe nauczy siÄ™ czytać w pierwszej klasie wĹ‚aĹ›nie Z tego co pamiÄ™tam, to ja siÄ™ okrutnie nudziĹ‚am w zerĂłwce i pierwszej klasie, wĹ‚aĹ›nie dlatego, ĹĽe dzieci wtedy uczyĹ‚y siÄ™ czytać i pisać. CzyĹĽby teraz coĹ› siÄ™ zmnieniĹ‚o? A moĹĽe ta pani ma jakieĹ› wygĂłrowane wymagania? Poza tym rok zerĂłwki to chyba moĹĽe być zbyt krĂłtko dla niektĂłrych dzieci, ĹĽeby po tym czasie juĹĽ pĹ‚ynnie czytaĹ‚y... Eee, coĹ› mi sie wydaje, ĹĽe Zuzia i reszta dzieci jest w normie, a pani trochÄ™ przesadza. Mama Anka Fri, 29 Oct 2004 - 16:30 Dziecko idac do I klasy ma za zadanie nauczyc sie czytac i to powinno byc wymagane od Pan, nauczyc dzieci czytac, a nie od dzieci, zeby umialy. Nie kazde dziecko chodzilo do zerowki, niektore spedzily ja w przedszkolu. Wogole uwazam bzdura tak wysokie wymagania wobec dzieci. W glowach sie poprzewracalo. Adrian znal literki jak mial 3 latka, ale do czytania Mu daleko bylo, a znal, bo sie pytal i chcial umiec, a nie bo ja chcialam. Nauczyl sie bardzo szybko czytac, z czytania w trzeciej klasie ma teraz same jedynki (tak tak tu jest odwrotnie, to najlepszy stopien) umie czytac w obu jezykach bardzo plynnie, ale jak szedl do I kl. nie umial nic (no moze Adrian) przeczytac i mial caly rok, zeby opanowac sztuke czytania i pisania. Powoli, ale do przodu, II klasa juz musial czytac dosc plynnie i pisac dosc wyraznie, dopuszczalne male bledy, ale musial poprawiac, tak z przymrozeniem oka. Teraz w III kl. nie ma problemu, ale to dlatego, ze strasznie duzo sam czyta, ale sa dzieci, ktore jeszcze nie czytaja plynnie. Dodam jeszcze, ze w Polsce Adrian bylby w klasie nizej, bo tu inaczej licza dzieci, tak jak rok szkolny, a nie kalendarzowy. Oj, ale sie rozpisalam. Ja uwazam, ze powinnas porozmawiac z Pania, w koncu Mala moze sie zrazic, a w koncu Pani jest, zeby Ja nauczyc czytac. To dziecko jest dopiero w I kl i minely dopiero 2 m-ce szkoly. To troche za malo. I co to za ocena, S-slaby, to takie jakies przypinanie latki, opisowy to nie znaczy slaby, madry, rysuje sie np. sloneczka, albo tak jak tutaj stempeli, wiecej, badz mniej, ale dzieci wtedy szalaly, zeby miec wiecej, a nie czuly sie np. slabe. Odwagi, porozmawiaj z nauczycielka. lula Fri, 29 Oct 2004 - 16:42 Nalezy sprawdzic zalozenia w programie nauczania dla pierwszej klasy. Z pewnoscia wytyczne MEN lub w programach autorskich zakladaja nauke pisania i czytania. Nauke a nie konkurs plynnego czytania. Trzeba pani zwrocic uwage. agabr Fri, 29 Oct 2004 - 16:50 CYTAT(amania)Ja zaczęłam czytać majÄ…c 4 lata, Z tego co pamiÄ™tam, to ja siÄ™ okrutnie nudziĹ‚am w zerĂłwce i pierwszej klasie, wĹ‚aĹ›nie dlatego, ĹĽe dzieci wtedy uczyĹ‚y siÄ™ czytać i pisać. . Podobnie jak amania zaczelam czytac majac 4 lata , w pierwszej klasie czytalam i pisalam plynnie a poszlam rok wczesniej i wszystko fajnie - wynudzilam sie dwa lata tylko, ze poem mialam pewne problemy zeby zaskoczyc , ze oto nadzedl moment , kiedy juz nie jestem do przodu i musze sie zaczac Adelajda Fri, 29 Oct 2004 - 17:18 Ja teĹĽ wczeĹ›nie czytaĹ‚ "za moich czasĂłw" jakoĹ› inaczej to byĹ‚ zerĂłwce waĹ‚kowane byĹ‚o czytanie,pisanie maĹ‚o co.(co mnie bardzo cieszyĹ‚o,bo odbÄ™bniĹ‚am swoje i mogĹ‚am iść siÄ™ bawić).W pierwszej klasie wszystkie dzieci czytaĹ‚ czytaĹ‚ teĹĽ zaczęła siÄ™ nauka w pierwszej klasie byĹ‚y tylko za wczeĹ›niej przygotowywane czytanki. Fri, 29 Oct 2004 - 20:20 MyĹ›lÄ™, ĹĽe naleĹĽy porozmaiwać z tÄ… paniÄ…. Jej wymagania sÄ… z pewnoĹ›ciÄ… zbyt wysokie, pĹ‚ynne czytanie nie jest wymagane na poczÄ…tku pierwszej klasy. System stosowany przez paniÄ… teĹĽ nie odzwierciedla zaĹ‚oĹĽenia , ĹĽe dzieci w pierwszych klasach szkoĹ‚y podstawowej nie powinny być oceniane. Pani jest z pewnoĹ›ciÄ… na najlepszej drodze do zniechÄ™cenia dzieci do nauki i szkoĹ‚y. Pecia Sat, 30 Oct 2004 - 17:20 dzieki przy Jasku juz nie bede taka naiwna, bede go uczyla czytac juz w zerowce, zeby pozniej nie mial problemow dzis czytalismy w doomu, nie jest to zadna rewelacja, bo wolno jej idzie ale ja widze postepy, w ciagu tych 2 miesiecy to dziecko naprawde wiele pracowalo i nie chcialabym , zeby sie zrazila glupimi ocenami w kazdym razie, ja tam w niÄ… wierze EwaH Sun, 31 Oct 2004 - 07:35 Moim zdaniem wszystko zaleĹĽy od szkoĹ‚y i od Pani Karol nauczyĹ‚ siÄ™ czytać w zerĂłwce,przedtem znaĹ‚ pare literek i umiaĹ‚ siÄ™ podpisać:)W zerĂłwce mieli bardzo dobrÄ… paniÄ…,nie co wymagajÄ…cÄ… ale kaĹĽde dziecko na koniec roku umialo doĹ›c pĹ‚ynie czytac i Ĺ‚adnie pisać,przy tym miaĹ‚a czas na zabawÄ™ z dziećmi ,różne przedstawienia(ok 6 )Sama nie wiem jak ona to robiĹ‚a 28 dzieci i tylko 5 godzin dziennie,a wszystkie byĹ‚y zadowolone rodzice teĹĽ:)W pierwszej klasie nie miaĹ‚am z nim kĹ‚opotĂłw pisaĹ‚ Ĺ‚adnie i czytaĹ‚ pĹ‚ szkole byĹ‚y dzieci zróżnym poziomem umiejÄ™tnoĹ›ci czytania-wiadomo zbieranina ze wszystkich zerĂłwek i przedszkoli-nauczycielka przez pierwsze dwa miesiace uczyĹ‚a dzieci od podstaw literki,pisanie w liniaturze ,czytanie okazaĹ‚o siÄ™ ,ĹĽe wiekszość dzieci umie to bardzo dobrze ruszyĹ‚a dalej z programem,ktĂłrego jest dość sporo:( a dzieci ,krĂłre nieco odstawaĹ‚y od reszty chodzily na tzw. douczanie czyli dodatkowÄ… lekcjÄ™,oczywiĹ›cie w domu teĹĽ nieco wiÄ™cej ćwiczyĹ‚ Karol chodzi do drugiej klasy z naukÄ… nie ma problemĂłw,ale gdby chorowal ,a co za tym idzie nie rozumiaĹ‚ tematĂłw to teĹĽ mĂłgĹ‚by skorzystac z lekcji douczania prowadzonych przez paniÄ… poza godzinami swojej pracy:)WiÄ™c tak jak pisaĹ‚am wszystko zaleĹĽy od nauczyciela,od jego podejĹ›cia do stresuj dziecka ,ani siebie to ,ĹĽe jeszcze pĹ‚ynnie nie czyta to nie koniec Ĺ›wiata poćwiczy trochÄ™ w domu i juĹĽ :)Wiem ĹĽe sĹ‚aba ocena moĹĽe zniechÄ™cać zwĹ‚aszcza jeĹ›li czujesz, ĹĽe jest ona niesprawiedliwie postawiona i dziecku stawia siÄ™ za duĹĽe wymagania,porozmawiaj z PaniÄ… byc moĹĽe w klasie jest wiÄ™cej takich dzieci jak Twoje i mozna rozwiÄ…zać ten problem .A co do programu w 1 klasie to jest dość sporo a godzin maĹ‚o to moje zdanie ,mĂłj syn mial po 4 lekcje dziennie-wieć do domu byĹ‚o duĹĽo zadawane:( być moĹĽe dlatego nauczycielka spieszy siÄ™ aby wszystko zrobić . Pozdrawiam Ewa . Pecia Sun, 31 Oct 2004 - 11:11 program jest wg mnie mocno przeladowany ale coz zrobic w klasie bardzo malo robia, ale do domu zadawane maja bardzo duzo , malo czasu zostaje na dodatkowe jeszcze pocwiczenie z dzieckiem problemem jest tez to ze dzieci sa z roznych zerowek, czesc konczyla szkolna, czesc przedszkolna widze ,ze te dzieci po zerowce w przedszkolu ( Zuza tez) gorzej sa przygotowane tylko ze nikt mi nie mowil ze dziecko idac do I klasy MUSI umiec czytac dobrze zawsze uspakajano,ze na to bedzie czas w I klasie, tym bardziej ze zerowka nie byla jeszcze obowiazkowa ale w praktyce wyglada to inaczej moglam wiecej z nia sie uczyc w zerowce, ale nie chcialam "poganiac " programu.....no to mam za swoje Zuzia jest najmlodsza w klasie, bo jest z konca grudnia, to tez pewnie rzutuje troszke na jej przygotowanie do bycia uczniem chociaz oczywiscie sa dzieic ktore ida rok wczesniej do szkoly i siwetnie sobie radza w kazdym razie , dziekuje za odpowiedzi agat Sun, 31 Oct 2004 - 21:21 Jestem nauczycielkÄ… klas I - III. . Dziecko w pierwszej klasie NIE MUSI PŁYNNIE CZYTAĆ. Ma na to trzy lata, tym bardziej, ĹĽe dzieci rozwijajÄ… siÄ™ w różnym tempie. Dziwi mnie bardzo sysytem oceniania w klasie Twujej cĂłrki. A jeszcze bardziej dziwi mnie nauka pisania w zerĂłwce. SzeĹ›ciolatki powinny poznawać tylko litery drukowane i przygotowywać siÄ™ do pisania rysujÄ…c szlaczki, wzorki. Agnieszka Pecia Mon, 01 Nov 2004 - 16:29 moja kuzynka tez jest nauczycielka w klasach I-III i mowi to co Ty. Ale to nie zmienia faktu , ze Zuzia za czytanie dostala juz D, D- i S czyli 4, 4-, 3..... a co do nauki pisania w zerowce wygladalo to prawie jak Ty piszesz Zuzia pisala kazda literke, no i umiala ja przeczytac ale teraz jak np ma przepisac z ksiazki jakies zdania i one sa napisane drukowanymi literami a ona ma je napisac pisanymi to jej sie potrafi pomylic, np zle napisze "s" a za trzy bledy juz jest ocena nizej i to mnie dziwi , bo te dzieci przeciez dopiero maja sie tego nauczyc teraz bedziemy mieli zebranie w listopadzie, dostaniemy karty osiagniec ucznia ciekawe co tam bedzie mam zamiar porozmawiac z nauczycielka Ren Thu, 04 Nov 2004 - 11:02 MĂłj syn chodzi do 0. Zapowiedzieli nam na poczÄ…tku ĹĽe dziecko musi siÄ™ nauczyć czytać i pisać aby zakwalifikować siÄ™ do I kl. Przyznam ĹĽe pani jest konsekwentna i uczy ich dobrze. Jednak jak na mĂłj gust to trochÄ™ za szybko. Do wszystkiego potrzeba czasu. I teĹĽ taka nowina ĹĽe jak dziecko nie bedzie umiaĹ‚o to powtarza 0. Thu, 04 Nov 2004 - 14:26 Pytanie tylko, co to znaczy "umieć czytać". Moja cĂłrka teĹĽ jest w zerĂłwce i umie czytać juĹĽ od roku - najpierw umiaĹ‚a proste sĹ‚owa i po literce, teraz umie juĹĽ przeczytać prawie wszystko, ale dĹ‚ugie i trudne dla niej sĹ‚owa dalej po literce... Czy to znaczy, ĹĽe umie czytać, czy bÄ™dzie umiaĹ‚a dopiero jak zacznie czytać pĹ‚ynnie? Z pewnoĹ›ciÄ… podstawy czytania dziecko powinno opanować w zerĂłwce. Ale, moim zdaniem, powtarzanie zerĂłwki z powodu tego, ĹĽe dziecko nie czyta pĹ‚ynnie idÄ…c do szkoĹ‚y to, co najmniej, przesada. Pecia Thu, 04 Nov 2004 - 20:49 Ida okazuje sie ze co nauczyciel to inne wymagania dzis bylam u kolezanki, jej corka ( ktora chodzila z Zuzia do zerowki) chodzi teraz do I klasy ale do innej szkoly wychowawczyni wyraznie powiedziala rodzicom,zeby sie nie stresowali,ze ona jest od tego zeby nauczyc dzieci ladnie czytac i wg wychowawczyni Patrycja jest dobrze przygotowana do szkoly po zerowce ( a to ta sama zerowka ) ale widze u Zuzki duze postepy dzis czytala na lekcji czytanke ( ktora uczyla sie w domu) i pani jej powiedziala, cytuje Zuzia, bardzo ladnie przeczytalas byla taka szczesliwa kasiarybka Thu, 04 Nov 2004 - 20:56 Dominik jest pierwszoklasistÄ…, czyta Ĺ‚adnie, ale nie pĹ‚ynnie, dostaje pochwaĹ‚y od pani, nawet na piĹ›mie, przesyĹ‚ane mailem i zapisywane w specjalnym zeszycie takim jakby "dzienniczku", myĹ›lÄ™ wiÄ™c, ĹĽe kiedy zacznie chodzić do 4-ej klasy bÄ™dzie czytaĹ‚ pĹ‚ynnie Fri, 05 Nov 2004 - 09:21 Peciu, wiem, ĹĽe kaĹĽda pani ma swoje zdanie. Pewnie ma prawo je mieć, ale, moim zdaniem, w rozsÄ…dnych granicach. Ĺ»al mi dzieci, ktĂłre od pierwszych dni w szkole czujÄ… siÄ™ gorsze, sÄ… informowane o tym, ĹĽe nie dorastajÄ… do wymagaĹ„ i zaczynajÄ… kojarzyć szkołę z miejscem, gdzie siÄ™ je zmusza do pracy ponad siĹ‚y. Dlatego uwaĹĽam, ĹĽe takich nauczycieli nie moĹĽna usprawiedliwiać. Te pierwsze lata mogÄ… mieć przecieĹĽ decydujÄ…cy wpĹ‚yw na to, jak dziecko spostrzega naukÄ™ i szkołę. OczywiĹ›cie wiem, ĹĽe siÄ™ wymÄ…drzam, a sama jeszcze nie zetknęłam siÄ™ z polskim szkolnictwem i być moĹĽe napiszÄ™ to samo, co Ty, za rok. Ale coraz bardziej przeraĹĽa mnie to, jak wiele materiaĹ‚u majÄ… do opanowania maluchy, ile czasu muszÄ… spÄ™dzać nad ksiÄ…ĹĽkami i jakie wymagania majÄ… nauczyciele. SĹ‚yszÄ™ to od tak wielu mam pierwszoklasistĂłw, ĹĽe to chyba juĹĽ powszechne zjawisko. SĹ‚yszÄ™ o tym, ĹĽe dzieci mniej zdolne albo dyslektycy siedzÄ… z rodzicami po dwie - trzy godziny nad lekcjami w drugiej klasie !!! I nikt nie myĹ›li o tym, jak te dzieci podoĹ‚ajÄ… obowiÄ…zkom szkolnym w wyĹĽszych klasach, skoro teraz zajmuje im to tyle czasu. A przecieĹĽ nie wszyscy rodzice sÄ… w stanie pomĂłc dziecku na poziomie, powiedzmy, piÄ…tej klasy. Co te dzieci zrobiÄ…? To jakiĹ› koszmar... Pecia Fri, 05 Nov 2004 - 15:56 Ida, nie bronie nauczycielek Zuzi, tylko nic z ich wymaganiami nie moge zrobic... tylko dostosowac sie Zuzia codziennie odrabia lekcje ok 2,5 godziny oto przyklad oceniania u Zuzi w klasie mieli zapisane zdanie na tablicy, chwilke popatrzyli i mieli je zapisac w zeszycie z pamieci pierwszy raz pisali z pamieci zdanie takie: Tu stoi Dorota. A tam Dorota karmi kury. Zuzia zrobila blad w slowie "stoi" , napisala "stoji" i zapomniala kropki dostala D- czyli 4-........... Fri, 05 Nov 2004 - 16:04 Zdanie denne. Pani.. nie napiszÄ™, bo szkoda klawiatury. Pecia, co dalej bÄ™dzie?!!!! Ja CiÄ™ naprawdÄ™ rozumiem, współczujÄ™ i wiem, ĹĽe z polskÄ… oĹ›wiatÄ… wygrać trudno. Ale moĹĽe Ty pomyĹ›l jednak o zmianie szkoĹ‚y, co? Szkoda dziecka... Pecia Fri, 05 Nov 2004 - 22:07 a myslisz ze w innej szkole bedzie lepiej mnie wszyscy tlumacza ze to dopiero poczatek ,ze jeszcze nie raz przyjdzie mi nie zgadzac sie z ocenianiem nauczycieli ... mam nadzieje ,ze sie unormuje, zobacze co powiedza na zebraniu listopadowym? mnie tez nosi, ale poczekam Zuzka o dziwo nie jest zrazona, to ja bardziej przezywam ale caly czas jej tluke ze stopnie nie sa najwazniejsze, ze wazne jest ,ze ona pracuje, solidnie sie uczy i sama widzi postepy... widzi,ze juz lepiej czyta , ostatnio bardzo fajnie idzie jej matematyka. pozyjemy, zobaczymy... Fri, 05 Nov 2004 - 22:55 Ĺ»yczÄ™ spokoju i cierpliwoĹ›ci Ren Sat, 06 Nov 2004 - 10:04 Ja to siÄ™ zastanawiam z tymi ocenami bo wiem ĹĽe w kl od I-III nie ma ocen sÄ… tylko buĹşki po to wĹ‚asnie by dziecko nie doĹ‚ować. To jest wersja lo-fi głównej zawartoĹ›ci. Aby zobaczyć peĹ‚nÄ… wersjÄ™ z wiÄ™kszÄ… zawartoĹ›ciÄ…, obrazkami i formatowaniem proszÄ™ kliknij tutaj.

.
  • t2j7wbvr13.pages.dev/66
  • t2j7wbvr13.pages.dev/775
  • t2j7wbvr13.pages.dev/866
  • t2j7wbvr13.pages.dev/16
  • t2j7wbvr13.pages.dev/171
  • t2j7wbvr13.pages.dev/184
  • t2j7wbvr13.pages.dev/881
  • t2j7wbvr13.pages.dev/183
  • t2j7wbvr13.pages.dev/916
  • t2j7wbvr13.pages.dev/819
  • t2j7wbvr13.pages.dev/659
  • t2j7wbvr13.pages.dev/941
  • t2j7wbvr13.pages.dev/568
  • t2j7wbvr13.pages.dev/654
  • t2j7wbvr13.pages.dev/510
  • co powiedziec rodzicom zeby nie isc do szkoly